Budżet prezydenta Obamy na rok 2011 przewiduje oszałamiająco wielkie wydatki na programy publiczne. Obama proponuje zwiększenie zysków z kapitału, dywidentów, płac, dochodów i podatków od energii. Jednak ogromny deficyt i niekończące się akumulacje zadłużenia w końcu wymusi wzrost podatku dochodowego, krajowego podatku od wartości dodanej podobnego do tych w Europie lub poważną inflację.
Średnio, w ciągu pierwszych trzech lat 10-letniego planu budżetowego, wydatki federalne wzrastają o 4,4%. Jest to więcej niż w czasie rządów prezydenta Lyndona Johnsona i wojny w Wietnamie, i budowy obrony przez prezydenta Reagana. W ciągu tych samych trzech lat wydatki osiągną najwyższy poziom w amerykańskiej historii (25,1%), z wyjątkiem szczytu w czasie II Wojny Światowej. Średni deficyt $1,4 biliarda (9,6%) jest ponad trzykrotnie większy niż poprzedni rekord w 2008 roku.
Prezydent Obama więcej doda wydatków w pierwszych dwóch latach niż prezydent George W. Bush, krytykowany przez konserwatystów za brak kontroli wydatków krajowych i przez liberałów za eksplozję wydatków wojskowych w Iraku i Afganistanie w ciągu ośmiu lat. W ciągu pierwszych 15 miesięcy, Obama zwiększy ciężar zadłużenia bardziej niż Reagan w ciągu ośmiu lat.
Niektóre konkretne propozycje są godne pochwały: stałe indeksowanie Alternatywnego Minimalnego Podatku dla inflacji, części zwiększonego funduszu badań i rozwoju, reformy dopłat rolnych, przyszłościowe zamrożenie o jedną szóstą budżetu (tylko po to, żeby dramatycznie rozrósł się po dwóch latach). To wszystko jest jednak zalane ogromną ekspansją i centralizacją władzy.
To prawda, jak nam często przypomina, że prezydent Obama oddziedziczył recesję i podatkowy bałagan. Znaczna większość deficytu jest naturalnym i pożądanym skutkiem głębokiej recesji.
Ponieważ dochód z podatków spada gwałtowniej niż dochody podatników, te tak zwane automatyczne stabilizatory amortyzowały zmniejszenie się dochodu netto i pomagały naturalnej działalności gospodarczej w dynamicznym cyklu polityki pieniężnej i stabilizacji gospodarki. Ale pan Obama i Kongres dodali setki miliardów dolarów rocznie nieskutecznego „bodźca”, gdy są dostępne o wiele tańsze opcje.
10-letni budżet Obamy jest bezprecedensowy w swoich wydatkach, podatkach, deficytach i akumulacji długu w porównaniu do najbardziej ryzykownych strategii podatkowych w historii Ameryki. 1 lutego Obama powiedział: „Nie możemy pożyczać od przyszłości naszych dzieci”. Ale to jest dokładnie to, co proponuje.
Przewiduje łączny deficyt w wysokości 11,5 bilionów dolarów do roku 2020. To sprawdza publiczny dług (z wyłączeniem wewnętrznych długów rządu, np. Social Security) do o77% PKB, a cały dług do ponad 100%. Prezedenci Reagan i Bush zakończyli swoje kandencje z długiem ok. 40%.
Deficyt jest tak wielki w stosunku do PKB, że stosunek długu do PKB rośnie, a następnie eksploduje, gdy koszty przyspieszą wzrost zadłużenia w następnych dekadach. Niepokojące jest to, że nastąpi zmniejszenie wartości amerykańskich obligacji skarbowych i zakończenie panowania dolara jako waluty światowej rezerwy.
Ken Rogoff z Harvardu i Carmen Reinhart z Merylandu zbadali wpłych wysokiego poziomu publicznego długu na wzrost gospodarczy w USA i na całym świecie w ostatnich dwustu latach. W badaniach zaprezentowanych w ubiegłym miesiącu podczas dorocznego spotkania American Economic Association w Atlancie, doszli do wniosku, że jak długo stosuden dług-PKB jest stosunkowo skromny, 40%-90% PKB, negatywny wpływ większego długu może też być skromny.
Ale jeśli dojdzie do 90% PKB, następuje dramatyczne spowolnienie wzrostu gospodarczego przez co najmniej 1% rocznie. Prawdopodobną przyczyną są oczekiwania znacznie wyższych podatków, niepewność niezrównoważonego deficytu i wyższe stopy procentowe ograniczające inwestycje kapitałowe.
Budżet Obamy zwiększa dług publiczny do 73%, całkowity dług do 103% PKB w 2015 r. Takie ogromne zadłużenie oznacza ogromne podwyżki podatków. Zrównoważenie budżetu w 2015 r. Będzie od każdego z nas wymagało 43% podatków. Trudno sobie wyobrazić gorsze szkody dla wzrostu gospodarczego.
Były lider większości Senatu, Howard Baker słynie z nazwania Reaganomics – rozbudowa obrony, obniżenie podatków i deficytu budżetowego (co się sprawdziło), „zakładem rzecznym”. Strategia finansowa Obamy bardziej przypomina rejs Titanica. Miejmy nadzieję, że zmieni kurs wystarczająco wcześnie, żeby uniknąć katastrofy.
2/13/2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz