Przyznaj prezydentowi Obamie tyle: Przyszedł do biura obiecując zmianę klimatu, a, zgodnie z komisją, która przyznaje corocznie Pokojową Nagrodę Nobla, osiągnął to po dziewięciu krótkich miesięcach.
Barack Obama, oczywiście, nie obniżył globalnej temperatury, emisji dwutlenku węgla i wzrastającego poziomu morza. Norweski Komitet Nobla wierzy, że Pan Obama zasługuje na to wyróżnienie, ponieważ dał światu "nadzieję na lepszą przyszłość". Wynika to z jego "wizji i pracy na rzecz świata bez broni jądrowej" i jego "nadzwyczajnych wysiłków zmierzających do wzmocnienia międzynarodowej dyplomacji i współpracy między narodami".
Komitet entuzjastycznie podkreślił zapewnienie Obamy, że "wielostronna dyplomacja odzyskała centralną pozycję, z naciskiem na rolę, jaką mogą odegrać ONZ i inne międzynarodowe instytucje". I, dzięki prezydentowi, "dialog i negocjacje są preferowane jako narzędzia rozwiązywania nawet najtrudniejszych międzynarodowych konfliktów".
W skrócie, komitet uznał, że prezydent "stworzył nowy klimat w polityce międzynarodowej". Za to osiągnięcie właśnie zarobił $1,4 miliony. (Na szczęście dla Pana Obamy, nagroda jest podana w szwedzkich koronach, w walucie, która może lepiej zachowywać swoją wartość niż jego własna do czasu wręczenia nagrody w grudniu.)
Niestety, te pochwały ignorują rzeczywistość. Prezydent Obama nie zmienił atmosferycznych warunków planety, jak również nie ma nic do pokazania, jeśli chodzi o zmianę klimatu w innych dziedzinach. Na przykład, żadne z światowych mocarstw jądrowych - ani jedno - nie przyrzekło pójść w jego ślady w rozbrajaniu swoich narodów. Nie trzeba dodawać, że mamy państwa takie jak Północna Korea i Iran, których nuklearne ambicje są najbardziej niepokojące.
Twierdzenie, że "dialog i negocjacje" są teraz "preferowane jako narzędzia rozwiązywania nawet najtrudniejszych międzynarodowych konfliktów" nie jest tym samym, co powiedzienie, że te narzędzia właściwie rozwiązały jakieś międzynarodowe konflikty, nie mówiąc o tych najtrudniejszych. I nie jest możliwe przyznanie, że do tej pory Pan Obama używał tych narzędzi szczególnie skutecznie.
Być może najbardziej znaczące z uzasadnień oferowanych przez Komitet przyznania Pokojowej Nagrody Nobla człowiekowi, którego osiągnięcia są głównie oratoryjne, a nie merytoryczne, jest twierdzenie, że "Jego dyplomacja opiera się na koncepcji, że ci, którzy dowodzą światem, muszą to robić w oparciu o wartości i postawy, które są podzielane przez większość ludności świata".
Dyplomacja prezydenta Obamy może być dostosowana do wartości i postaw większości rządów na świecie, większości składającej się z represyjnych reżimów, która widzi dyplomację jako sposób uprawomocnienia i utrwalenia swojej władzy, a nie jako sposób rozwoju dobrobytu ludności. Takie dostosowanie jest skazą na reputacji Ameryki. Pomija interes kraju i tych ludzi na całym świecie (z pewnością większość światowej populacji), którzy dążą do wolności.
Komitet podsumował eteryczny (żeby nie powiedzieć surrealistyczny) charakter uzasadnienia przyznania nagrody, oświadczając "Od 108 lat, Norweski Komitet Nobla stara się pobudzić dokładnie tę międzynarodową politykę i te postawy, których światowym rzecznikiem jest obecnie Obama. Komitet popiera apel Obamy, że 'teraz jest czas, abyśmy wszyscy brali udział w odpowiedzialności za globalną odpowiedź na globalne wyzwania'".Innymi słowy, Komitet naprawdę lubi Baracka Obamę i jego opinie. Nieważne, że nie ma tu więcej perspektyw zachowania pokoju niż w przeszłości, nie mówiąc już, że Pan Obama dotychczas dowiódł czegoś innego.
Prawdziwym uzasadnieniem tego przedsięwzięcia jest kolejny wysiłek ludzi w Oslo, żeby pokazać, jak naprawdę nie lubią George'a W. Busha. Najpierw ukarano go przyznaniem Pokojowej Nagrody w 2002 Jimmy'emu Carterowi, a następnie za "globalne ocieplenie" - Alowi Gore'owi w 2007.
Jeśli, wbrew wszystkiemu, prezydent Obama rzeczywiście zapewni prawdziwy pokój w naszych czasach, na pewno zasługuje na międzynarodowe uznanie i podziękowania od nas wszystkich. Ale do tego czasu ani Komitet Nobla, ani wielu w prasie niech nie wprowadzają nas w błąd, że faktycznie zasłużył na Pokojową Nagrodę Nobla.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz